kwietnia 10, 2019

projekt denko / marzec 2019



Dzień dobry! 

Jeśli śledzicie mojego bloga to pewnie już zauważyliście, że moje denka są zawsze skromne. Ale nie tym razem. W tym miesiącu udało mi się wykończyć bardzo dużo kosmetyków. Sami zobaczcie.


Kosmetyki do pielęgnacji twarzy


Tu udało mi się zdenkować dwa żele do mycia twarzy. Pierwszy węglowy żel do mycia twarzy BeBeauty miał być oczyszczająco - pielęgnujący. Ale szybko się skończył i nie działał oczyszczająco. Z trudnością zmywał makijaż i było trzeba poprawiać innym żelem. Konsystencja bardzo rzadka temu żel szybko się skończył. Już wiem że nie skorzystam z niego więcej. Drugi to miniaturka żelu do mycia twarzy i oczu od Tołpy bardzo fajnie radził sobie z usunięciem makijażu. Żel łagodzi podrażnienia i redukuje zaczerwienienia. Skóra po nim jest oczyszczona i odświeżona. Na pewno kupie pełnowymiarowy produkt.
W mojej pielęgnacji skóry nie może zabraknąć płynu micelarnego. Ten płyn micelarny Rosadia jest wielofunkcyjny: do oczyszczania i tonizowania cery. Ja osobiście używam go do oczyszczania skóry twarzy z makijażu bo świetnie sobie radzi. Oczy średnio zmywa i lekko u mnie podrażnia więc dlatego stosuje tylko na skórę twarzy. Jako tonik dla mnie jest średni. Osobiście się z nim do końca nie polubiłam.

Też zużyłam sporo masek do twarzy. Maska do twarzy w płachcie MUJU jest mocno nasączona składnikami aktywnymi, które mają bardzo dobry wpływ na naszą cerę. Moja skóra została nawilżona, rozświetlona i wygładzona. Kolejna maska  MUJU też jest w płachcie która najlepiej nadaje się dla skóry z niedoskonałościami. Moja cera właśnie taka jest i ta maska dobrze na nią działa. Moje zaczerwienienia i plamy zostały złagodzone i rozjaśnione, a dzięki temu skóra wydaje się odświeżona. Odżywcza czarna maska w płachcie z Ekstraktem z wiśni BIELENDA to moje nowe odkrycie. Łagodzi i koi skórę. Składniki odżywcze działają na skórę odżywczo, nawilżająco i antyoksydacyjnie. Moja skóra była w lepszej kondycji. Świetnym rozwiązaniem dla osób nielubiących siedzieć długo w maskach jest  1-minutowa maska NIVEA detoks + oczyszczanie. Maskę nakładamy dość grubo na oczyszczoną skórę i pozostawiamy na minute. Ja ta maskę używałam trzy razy w tygodniu i dłużej niż minutę, bo nie wieże w tak szybkie działanie masek. Skóra została oczyszczona z toksyn i złuszcza martwy naskórek dzięki delikatnym drobinkom. 

Kolejnymi kosmetykami zużytymi z tej kategorii jest krem do skóry bardzo suchej URIAGE który dostałam w pudełku BeGlossy. Krem u mnie średnio się sprawdził bo mam cerę bardzo tłustą i jeszcze bardziej się świeciła. Ale dałam go mojej mamie, która ma bardzo suchą odwodnioną skórę i jej się spodobało działanie kremu. Więc osoby o suchej cerze na pewno się sprawdzi. Natomiast krem-żel CLINIQUE jest petardą. Miałam tylko próbkę tego kremu ale skradł moje serce.Jest bardzo lekki i świetnie nadaję się pod bazę pod podkład. Krem fajnie nawilża i bardzo szybko się wchłania. Wiem, że sięgnę po pełnowymiarowy kosmetyk ;)

Pielęgnacja twarzy to również dobra kondycja ust.


Temu nie mogła zabraknąć pomadki ochronnej VIANEK. Lubie wszystkie pomadki ochronne tej firmy. Pomadka nawilża i chroni usta przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Jest bardzo wydajna bo stosowałam ją około 3miesięcy i to po kilka razy dziennie szła w ruch. Fajnie nadawała się na tą porę roku jaka mieliśmy, bo usta były mocno natłuszczone. Wiem, że na tym opakowaniu nie koniec.


Nie byłabym sobą gdybym nie zużyła jakiegoś kosmetyku do dłoni. ;) 


Tym razem w tej kategorii zużyłam cukrowy peeling do rąk PALOMAhandSPA króry posiada olejek makadamia i olejek migdałowy. Jest to gruboziarnisty peeling, który bardzo fajnie wygładza skórę dłoni i pozostawia na niej powlokę nawilżającą. Już po pierwszym zastosowaniu duża poprawa skóry dłoni. Zawarte w nim olejki odżywiają i natłuszczają naskórek. Skóra po dłuższym stosowaniu cukrowego peelingu odzyskuje aksamitną gładkość. Polecam go osobom borykającym się z bardzo suchą skórą. Ja go stosuje każdej zimy a latem coś lżejszego.

Szampony do włosów to też element każdego denka.


Szampon wzmacniający GARNIER używałam kiedyś często ale przestałam bo nie spełniał moich oczekiwań. Tym razem sięgnęłam po niego i było ok, ale nie powalił mnie na kolana. Moje włosy były oczyszczone i odświeżone, ale zaczął pojawiać mi się po nim łupież. Temu stosować go nie będę. Niestety w pielęgnacji włosów mam zawsze problem z tymi szamponami. ;( Może wy coś macie do polecenia to czekam w komentarzu.

Przejdźmy teraz do pielęgnacji ciała.



Tu udało mi się zdenkować trzy kosmetyki. Dwa żele pod prysznic i jeden peeling do ciała.
Solny peeling do ciała NATURE QUEEN  opisywałam już TUTAJ.
Kremowy żel pod prysznic LE PETIT MARSEILLAIS o zapachu magnolii i piwonii to poezja. Lubie bardzo żele tej marki i kto długo mnie już obserwuje ten wie. Żel pod prysznic jest kremowy co ułatwia bardzo dobrze rozprowadzić go niewielką ilością po całym ciele. Tym sposobem starcza na długo. Łagodnie oczyszcza skórę i pozostawia na niej zapach dojrzałych malin i kwiatów piwonii. Skóra po prysznicu jest delikatna, odżywiona a co najważniejsze  bez podrażnień. To jest setne moje opakowanie tego żelu. ;) I pewnie nie ostatnie ;)
Kolejny żel pod prysznic SWEET BOUQUET nie ma ode mnie dobrej opinii... Po pierwsze jego zapach mocno piżmowy myślałam, że mnie udusi. Nie znoszę takich zapachów a ten żel był aż przesadnie napełniony tym aromatem. Po drugie jego konsystencja mocno lejąca mi nie podpasowała, bo produkt szybko ląduje na wannie a nie na ciele. Chociaż w tym przypadku to się bardzo cieszę, że się szybko skończył tym sposobem, bo zapach by mnie zadusił.  To moje pierwsze i ostatnie opakowanie tego żelu.

Ostatni kosmetyk w tym miesiącu jest z kosmetyczki mojego męża.


Antyperspirant w kulce NIVEA doskonale radzi sobie z nadmierną potliwością. Mój mąż pracuje fizycznie i mówi że dzięki tej kulce nie odstrasza ludzi od siebie po całym dniu pracy. Kosmetyk nie tylko radzi sobie z potem ale również pozostawia przyjemny zapach. Co jest też ważnie nie pozostawia śladów na ubraniach, nie podrażnia skóry. Cena adekwatna do jakości.


Jak widzicie denko bardzo bogate. Znalazło się sporo moich ulubieńców i pewnie jeszcze nie raz się pojawią. A jak z waszym zużyciem kosmetyków? Co ostatnio godnego polecenia wykończyliście? Dajcie znać w komentarzu.
Pozdrawiam.
Buziaki:*

4 komentarze:

  1. Znam maseczki Muju i peeling solny z Nature Queen, świetne produkty. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maski w płacie bardzo lubię. To taka szybka pielęgnacja :)
    Ciekawił mnie ten żel węglowy z Biedronki ale jakoś nie mam do niego przekonania.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie polecam ci go lepiej z Bielendy ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Matka z pasją , Blogger