kwietnia 28, 2019

Piękna wiosenna kolekcja Semilac City Break

Piękna wiosenna kolekcja Semilac City Break



Dzień dobry!

A może by tak po szarej zimie, wiosną wyruszyć na weekend do kolorowym miast Europy? Tym właśnie zainspirował się Semilac by stworzyć nową, wiosenną kolekcję lakierów hybrydowych.
Jaka jest kolekcja City Break? Przede wszystkim jest różnorodna, ale bardzo spójna i na pewno każdy coś znajdzie dla siebie. Kolory tej kolekcji są mniej lub bardziej nasycone. Całkiem jak barwy zaczynające nas otaczać. Znajdują się tu 6 kolorów, ale za to jakich.




W skład City Break wchodzą :

542 KISS & RIDE     Soczysty, malinowy odcień różu
543 BON VOYAGE  Intensywny, mandarynkowy kolor
544 JUST CHILLIN Spokojny, rozbielony odcień szarości 
545 TIME TO FLY  Czysty, chłodny błękit
546 AHOY THERE  Odcień szarości, błękitu i zieleni
547 ANOTHER WAY Uniwersalny brąz z nutami beżu 




Cała kolekcja City Break bardzo mi przypadła do gustu. Jest jedną z niewielu, którą mogłabym nosić w całości. Jednak moim hitem są  malinowy KISS&RIDE oraz rozbielony szary JUST CHILLIN. Te kolory moim zdaniem sprawdzą się w każdej stylizacji i na każdą okazję. 



Na uwagę zasługuje też mandarynka Bon Voyage i chłodny błękit Time To Flay. Myślę, że użyję je do swojej letniej stylizacji. Natomiast ciemne kolory Ahoy There i Another Way na chłodniejsze dni.

A wy co sądzicie o nowej kolekcji City Break? Ładne, ciekawe kolory czy niezachęcające ? Dajcie znać w komentarzu.
Pozdrawiam.
Buziaki:*

kwietnia 20, 2019

Nails Easter - fajny pomysł czy raczej nie?

Nails Easter - fajny pomysł czy raczej nie?


Dzień dobry!

Święta Wielkiej Nocy już jutro. Ja zauważyłam, że na święta grudniowe jest większe szaleństwo na paznokciach z motywami wigilijnymi niż na te święta. Więc chciałabym innych zainspirować by może za rok też zaszaleli. Postawiłam na jeden delikatny ale wiosenny kolor ze zdobieniem zajączka wielkanocnego ;)
Jesteście ciekawi jak wyszły? Zapraszam do czytania.


Moim faworytem na ten manicure był lakier Semilac Heather Gray który jest pięknym beżem o cielistej, fioletowej tonacji. Ten kolor zestawiłam z delikatnym tematycznym wzorkiem. Króliczki mogą być różnych kolorów i różnej wielkości. Ja wybrałam na jednej dłoni czarnego a na drugiej białego i zajmują cała płytkę paznokcia. Choć generalnie nie jestem zwolenniczka tego typu zdobień, to te króliczki noszę z przyjemnością, ponieważ są delikatne i urocze ;)

Jak wam się podoba taki manicure?
Ja jestem zauroczona ;)
Pozdrawiam.
Buziaki ;*

kwietnia 10, 2019

projekt denko / marzec 2019

projekt denko / marzec 2019


Dzień dobry! 

Jeśli śledzicie mojego bloga to pewnie już zauważyliście, że moje denka są zawsze skromne. Ale nie tym razem. W tym miesiącu udało mi się wykończyć bardzo dużo kosmetyków. Sami zobaczcie.


Kosmetyki do pielęgnacji twarzy


Tu udało mi się zdenkować dwa żele do mycia twarzy. Pierwszy węglowy żel do mycia twarzy BeBeauty miał być oczyszczająco - pielęgnujący. Ale szybko się skończył i nie działał oczyszczająco. Z trudnością zmywał makijaż i było trzeba poprawiać innym żelem. Konsystencja bardzo rzadka temu żel szybko się skończył. Już wiem że nie skorzystam z niego więcej. Drugi to miniaturka żelu do mycia twarzy i oczu od Tołpy bardzo fajnie radził sobie z usunięciem makijażu. Żel łagodzi podrażnienia i redukuje zaczerwienienia. Skóra po nim jest oczyszczona i odświeżona. Na pewno kupie pełnowymiarowy produkt.
W mojej pielęgnacji skóry nie może zabraknąć płynu micelarnego. Ten płyn micelarny Rosadia jest wielofunkcyjny: do oczyszczania i tonizowania cery. Ja osobiście używam go do oczyszczania skóry twarzy z makijażu bo świetnie sobie radzi. Oczy średnio zmywa i lekko u mnie podrażnia więc dlatego stosuje tylko na skórę twarzy. Jako tonik dla mnie jest średni. Osobiście się z nim do końca nie polubiłam.

Też zużyłam sporo masek do twarzy. Maska do twarzy w płachcie MUJU jest mocno nasączona składnikami aktywnymi, które mają bardzo dobry wpływ na naszą cerę. Moja skóra została nawilżona, rozświetlona i wygładzona. Kolejna maska  MUJU też jest w płachcie która najlepiej nadaje się dla skóry z niedoskonałościami. Moja cera właśnie taka jest i ta maska dobrze na nią działa. Moje zaczerwienienia i plamy zostały złagodzone i rozjaśnione, a dzięki temu skóra wydaje się odświeżona. Odżywcza czarna maska w płachcie z Ekstraktem z wiśni BIELENDA to moje nowe odkrycie. Łagodzi i koi skórę. Składniki odżywcze działają na skórę odżywczo, nawilżająco i antyoksydacyjnie. Moja skóra była w lepszej kondycji. Świetnym rozwiązaniem dla osób nielubiących siedzieć długo w maskach jest  1-minutowa maska NIVEA detoks + oczyszczanie. Maskę nakładamy dość grubo na oczyszczoną skórę i pozostawiamy na minute. Ja ta maskę używałam trzy razy w tygodniu i dłużej niż minutę, bo nie wieże w tak szybkie działanie masek. Skóra została oczyszczona z toksyn i złuszcza martwy naskórek dzięki delikatnym drobinkom. 

Kolejnymi kosmetykami zużytymi z tej kategorii jest krem do skóry bardzo suchej URIAGE który dostałam w pudełku BeGlossy. Krem u mnie średnio się sprawdził bo mam cerę bardzo tłustą i jeszcze bardziej się świeciła. Ale dałam go mojej mamie, która ma bardzo suchą odwodnioną skórę i jej się spodobało działanie kremu. Więc osoby o suchej cerze na pewno się sprawdzi. Natomiast krem-żel CLINIQUE jest petardą. Miałam tylko próbkę tego kremu ale skradł moje serce.Jest bardzo lekki i świetnie nadaję się pod bazę pod podkład. Krem fajnie nawilża i bardzo szybko się wchłania. Wiem, że sięgnę po pełnowymiarowy kosmetyk ;)

Pielęgnacja twarzy to również dobra kondycja ust.


Temu nie mogła zabraknąć pomadki ochronnej VIANEK. Lubie wszystkie pomadki ochronne tej firmy. Pomadka nawilża i chroni usta przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Jest bardzo wydajna bo stosowałam ją około 3miesięcy i to po kilka razy dziennie szła w ruch. Fajnie nadawała się na tą porę roku jaka mieliśmy, bo usta były mocno natłuszczone. Wiem, że na tym opakowaniu nie koniec.


Nie byłabym sobą gdybym nie zużyła jakiegoś kosmetyku do dłoni. ;) 


Tym razem w tej kategorii zużyłam cukrowy peeling do rąk PALOMAhandSPA króry posiada olejek makadamia i olejek migdałowy. Jest to gruboziarnisty peeling, który bardzo fajnie wygładza skórę dłoni i pozostawia na niej powlokę nawilżającą. Już po pierwszym zastosowaniu duża poprawa skóry dłoni. Zawarte w nim olejki odżywiają i natłuszczają naskórek. Skóra po dłuższym stosowaniu cukrowego peelingu odzyskuje aksamitną gładkość. Polecam go osobom borykającym się z bardzo suchą skórą. Ja go stosuje każdej zimy a latem coś lżejszego.

Szampony do włosów to też element każdego denka.


Szampon wzmacniający GARNIER używałam kiedyś często ale przestałam bo nie spełniał moich oczekiwań. Tym razem sięgnęłam po niego i było ok, ale nie powalił mnie na kolana. Moje włosy były oczyszczone i odświeżone, ale zaczął pojawiać mi się po nim łupież. Temu stosować go nie będę. Niestety w pielęgnacji włosów mam zawsze problem z tymi szamponami. ;( Może wy coś macie do polecenia to czekam w komentarzu.

Przejdźmy teraz do pielęgnacji ciała.



Tu udało mi się zdenkować trzy kosmetyki. Dwa żele pod prysznic i jeden peeling do ciała.
Solny peeling do ciała NATURE QUEEN  opisywałam już TUTAJ.
Kremowy żel pod prysznic LE PETIT MARSEILLAIS o zapachu magnolii i piwonii to poezja. Lubie bardzo żele tej marki i kto długo mnie już obserwuje ten wie. Żel pod prysznic jest kremowy co ułatwia bardzo dobrze rozprowadzić go niewielką ilością po całym ciele. Tym sposobem starcza na długo. Łagodnie oczyszcza skórę i pozostawia na niej zapach dojrzałych malin i kwiatów piwonii. Skóra po prysznicu jest delikatna, odżywiona a co najważniejsze  bez podrażnień. To jest setne moje opakowanie tego żelu. ;) I pewnie nie ostatnie ;)
Kolejny żel pod prysznic SWEET BOUQUET nie ma ode mnie dobrej opinii... Po pierwsze jego zapach mocno piżmowy myślałam, że mnie udusi. Nie znoszę takich zapachów a ten żel był aż przesadnie napełniony tym aromatem. Po drugie jego konsystencja mocno lejąca mi nie podpasowała, bo produkt szybko ląduje na wannie a nie na ciele. Chociaż w tym przypadku to się bardzo cieszę, że się szybko skończył tym sposobem, bo zapach by mnie zadusił.  To moje pierwsze i ostatnie opakowanie tego żelu.

Ostatni kosmetyk w tym miesiącu jest z kosmetyczki mojego męża.


Antyperspirant w kulce NIVEA doskonale radzi sobie z nadmierną potliwością. Mój mąż pracuje fizycznie i mówi że dzięki tej kulce nie odstrasza ludzi od siebie po całym dniu pracy. Kosmetyk nie tylko radzi sobie z potem ale również pozostawia przyjemny zapach. Co jest też ważnie nie pozostawia śladów na ubraniach, nie podrażnia skóry. Cena adekwatna do jakości.


Jak widzicie denko bardzo bogate. Znalazło się sporo moich ulubieńców i pewnie jeszcze nie raz się pojawią. A jak z waszym zużyciem kosmetyków? Co ostatnio godnego polecenia wykończyliście? Dajcie znać w komentarzu.
Pozdrawiam.
Buziaki:*

Copyright © 2014 Matka z pasją , Blogger